piątek, 6 stycznia 2023

139.

Pierwszy tydzień szkoły po przerwie świątecznej już za mną. O dziwo nie wydarzyło się zupełnie nic złego, to był naprawdę dobry tydzień. 

Przez kilka dni byłam w szkole całkowicie bez makijażu. Jest to dla mnie duże osiągnięcie, bo zawsze pojawiam się tam w nim. Lubię siebie bez makijażu, ale głównie wyglądam tak w domu lub kiedy idę na spacer z psem, a pójście tak do szkoły to trochę inna bajka. Byłam tym zestresowana na początku, ale nic złego się nie stało. Bo w sumie co miałoby się stać? 

Przy okazji jednego dnia w szkole nawiązałam przypadkową konwersację z jakimś starszym chłopakiem. Zapytał mnie czy mam może gumę do żucia (XD), przedstawił się i podał rękę. To było dla mnie strasznie dziwne, bo ja w życiu bym nie podeszła do obcej osoby. W ten sposób utwierdziłam się w tym, że mam ogromny problem jeśli chodzi o kontakt z płcią przeciwną. Naprawdę zachowuję się wtedy zupełnie jak nie ja - robię się czerwona jak burak i gadam totalne głupoty. Oczywiście później do tego wchodzi overthinking. Nie wyobrażam sobie siebie w związku z jakimś chłopakiem, bo sam kontakt wzrokowy powoduje, że się peszę, a co dopiero mówić o czymś więcej. To trochę kompromitujące...

W przyszłym tygodniu mam tylko jeden sprawdzian (wow) + prezentację z angielskiego. Ta prezentacja trochę mnie stresuje, bo robię ją z jedną laską i oczywiście ma być po angielsku. To ma być ustne przedstawienie artykułu. Temat to negatywny wpływ social mediów na polskich nastolatków i mamy przedstawić prezentację tak, aby się z tym twierdzeniem nie zgodzić. Mam nadzieję, że jakoś to ogarniemy. Nauczyciel powiedział, że mamy wyrobić się z prezentacją w 5 min, więc raczej nie będzie to zbyt czasochłonna robota (na to liczę przynajmniej).

Udało mi się też sprzedać już kilka książek na vinted, z czego bardzo się cieszę. W ferie (które zaczynam za 2 tygodnie) zamierzam się zabrać za wystawienie na sprzedaż ubrań. Potrzebuję do tego trochę więcej czasu, bo przymierzanie wszystkiego i robienie zdjęć to jednak sporo roboty.

Przymierzam się do jedzenia lepiej, ale narazie tylko się przymierzam. Trochę się boję, że jak zacznę to znowu skończy się jak zwykle. No ale niby bez ryzyka nie ma zabawy...




2 komentarze:

  1. Cieszę się, że u Ciebie wszystko w porządku:) Za czasów szkolnych nigdy nie lubiłam takich prac/prezentacji w parach czy zespole. Na studiach właściwe też. Miałam wrażenie, że sama szybciej ogarnelabym temat, a z innymi to trzeba ustalać i w ogóle:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię takich prac. Wiem, że zrobiłabym tą pracę inaczej sama niż pracując w zespole, no i właśnie przede wszystkim szybciej. Lubię wszystko robić po swojemu i ciężko jest mi pójść na kompromis.

      Usuń