Dziwna pogoda - niebieskie niebo, ale jakoś tak szaro. Za jakieś 20 minut mam ostatnią lekcję - niemiecki i pewnie nauczycielka zapyta mnie ze słówek. Umiem je, ale ta kobieta ma taki groźny ton głosu, że i tak i tak będę się stresować - w sumie nic nowego. W planach jeszcze nauka na sprawdzian z biologii, a raczej powtórka, bo już się uczyłam tych tematów + nauka z chemii, bo pewnie niedługo będzie jakiś test. Na półce z książkami mojej mamy znalazłam książkę "Miłość Peonii". Nie mam co czytać, bo w moim mieście zamknęli bibliotekę i nie chcę kupować żadnej nowej, bo teraz nie mam zbyt dużo pieniędzy. To jakaś starsza książka, ale wydaje się fajna - jeśli można tak powiedzieć o książce, gdy przeczytałam jakieś 15-20 stron.
Nie mogę pojąć, że za chwilę będą święta. Naprawdę zatrzymałam się gdzieś na etapie stycznia. Powinnam też zacząć chodzić do kościoła, bo w maju mam bierzmowanie, więc trzeba zbierać podpisy. Prawdę powiedziawszy jak jest ta korona, to nie chcę mi się chodzić do kościoła, bo jest taka dziwna atmosfera. Nie wiem czy wszyscy to wyczuwają, czy tylko ja tak mam...
---------
Jest po 20. Uczyłam się, odpoczywałam i pojeździłam 20 minut na rowerku, bo więcej mi się nie chciało. Jutro w planach typowy 30 min trening na macie (filmiki z Pamelą), ale myślę, żeby niedługo dodać coś nowego, bo te treningi nie są już dla mnie tak trudne jak na samym początku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz