Hej. Dziennie trzymam się poniżej 1000 kcal. Minęło dopiero kilka dni, a ja już czuję duże zmęczenie.
W szkole mam teraz zapierdziel, ale to na własne życzenie. W moim liceum za średnią na koniec roku 5.0 wzwyż dostaje się kasę. W tamtym roku to było 500 zł i szczerze mam nadzieję, że w tym roku nic się nie zmieniło, bo chcę o taką średnią powalczyć. W tym momencie wychodzi mi dokładnie 5.0, ale jest duże prawdopodobieństwo, że spadnie mi średnia z jednego przedmiotu, więc jestem dosłownie na granicy. Dużo zależy od tego co dostanę ze sprawdzianów, których jeszcze nie sprawdzili nauczyciele - z 2 przedmiotów może mi podskoczyć średnia. Takie czekanie jest strasznie męczące, bo nie mogę się na niczym skupić. Bardzo bym chciała, żeby mi się udało, ale nie chcę się też za bardzo nastawiać, bo jak się nie uda to będę okropnie zawiedziona. Teraz moim celem jest wytrwanie do 18 czerwca - wtedy muszą być wystawione oceny.
Ostatnio zaciekawiłam się tematem manifestacji. Wczoraj miałam pracę klasową z geografii, do której dużo się uczyłam - jak zwykle, ale ostatnio za każdym razem z prac klasowych z geografii dostawałam czwórkę i tym razem postanowiłam, że sobie zmanifestuję 6 i co? Dostałam 6. Ciekawa sprawa - będę manifestować kolejne oceny - może akurat się uda =)
Wagę aktualizuję teraz na pasku po prawej.
Co jakiś czas wpadnie aktywność fizyczna, ale szczerze to nie mam na to siły psychicznie i fizycznie. Po ciągłym siedzeniu nad książkami jestem jak zombie. Zrobiłam sobie chwilę przerwy, żeby napisać ten post i zaraz wracam do obowiązków. Okres przed wystawieniem ocen jest zawsze najgorszy, a wizja sprawdzianów w czerwcu... to jest dopiero porażka.
Nie wiem co ile będę się tu odzywać, bo jak piszę zbyt często to tracę motywację - chyba powinno być na odwrót, ale jak widać ja działam trochę inaczej.
Buziaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz