środa, 18 sierpnia 2021

54.

Hej. Dietowo jeszcze gorzej niż było. Nie ma się zupełnie czym chwalić. 
Nie wejdę na wagę do września. Mam mniej niż 2 tygodnie na ogarnięcie dupy.

Ciężko mi się trzymać własnych postanowień. Jeden posiłek dziennie nieszczególnie mi służy. Gdyby nie to, że ten jeden posiłek akurat MUSZĘ jeść może byłoby łatwiej. Wolałabym rozłożyć go sobie na kilka małych. Tak to przez cały dzień czuję się jak trup. 
Rok temu *bywa że i teraz* przyłapywałam się na tym, że marzyłam o tym, żeby moja babcia w końcu umarła. Mogłabym wtedy robić sobie zdrowy i niskokaloryczny obiad. Obrzydliwe, wiem. Sama się sobą brzydzę. 

Wczoraj byłam na lumpach. Pierwszy raz od dłuższego czasu udało mi się znaleźć fajne ubrania :) 

Z kotkiem wszystko super. 

Czytam książki póki mam czas. Dziś skończyłam "Krew i Miód" i nie wiem co o tym myślę. 

Szkoła zbliża się wielkimi krokami. Czuję ogromną niechęć do siebie i do wszystkich wokół. 

Słucham podcastu emmy chamberlain i próbuję nie zrobić sobie krzywdy.







1 komentarz: