Hej. Dziś po lekcjach zaczynam ferie. Teraz mam już na nie plany tj. schudnąć - jak zawsze. Zobaczymy jak mi pójdzie. Mam nadzieję, że na początek uda mi się dojść do mojej sierpniowej wagi - 51,7kg, a później już idę po czwórkę z przodu. Aktualnie ważę 55,1 kg, więc wcale nie mam tak dużo do zrzucenia (chociaż marzy mi się zobaczyć na wadze 45, to wiem, że póki mieszkam z rodzicami to raczej niemożliwe, bo pewnie zabraliby mnie do lekarza).
Przy postanowieniach noworocznych nie napisałam, że chcę się w tym roku zająć nauką koreańskiego. W tamtym roku trochę próbowałam, ale nie traktowałam tego priorytetowo, więc praktycznie w ogóle nie powtarzałam i ostatecznie nic z tego nie wyszło. W tym roku chcę się za to zabrać tak bardziej na poważnie. Samej będzie mi się pewnie uczyło dość trudno, dlatego żeby trochę się wspomóc kupiłam książkę do nauki koreańskiego "Koreański nie gryzie". Póki co jest OK - przerobiłam tylko kilka stron, więc ciężko powiedzieć coś więcej. Specjalnie patrzyłam w internecie na ceny kursów językowych no i to niemałe pieniądze, którymi na pewno nie dysponuję aktualnie + moje miasto jest na tyle małe, że tutaj takich atrakcji nie znajdę. Z jednej strony marzy mi się polecieć do Korei (fajnie by tam też było studiować), bo jest tam naprawdę pięknie i bardzo interesuje mnie ta kultura, ale nie wiem czy jest to tylko moja młodzieńcza zachcianka czy coś większego. Mogę się tak zastanawiać i zastanawiać, ale to nie zmienia faktu, że NIE MAM KASY. W te wakacje chciałabym poszukać dla siebie jakieś roboty, żeby coś zarobić, ale i tak wszystko co tam zgarnę będę musiała przeznaczyć na lekcje jazdy konnej, bo to też niemałe pieniądze. Dlatego ciągle mam dylemat, czy powinnam tam chodzić... Bardzo to lubię i jestem dzięki temu szczęśliwsza, ale praktycznie cały czas jestem spłukana.
Jestem zmęczona tym, że nie mam żadnych konkretnych celów w moim życiu - zawsze jest "a może akurat się uda" i przez to nigdy się nie udaje. Szkoła mnie męczy, bo nie wiem czego się uczyć - nie wiem co ze studiami, bo nie wiem czy chcę coś robić w Polsce, a jeśli tak to co? Może w innym kraju? Brak pieniędzy, prawdopodobna duża niechęć ze strony rodziny, bariera językowa... Sama nie wiem czego chcę, a może wiem, ale boję się tego czego chcę, bo wydaje się to nieosiągalne. Rodzice chcą żebym zarabiała duże pieniądze - poszła na weterynarię, medycynę itp., ale mnie to nie kręci - zupełnie. Jestem w liceum na profilu biologiczno-chemicznym, więc niby powinno mnie to interesować, bo inaczej po co tu jestem?
Ta nowa matura mnie przeraża, wszyscy nauczyciele mówią, że będzie o wiele trudniejsza, więc mam obawy czy ją w ogóle zdam. Żałuję, że nie chodziłam do gimnazjum...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz