a) nic, zupełnie nic nie robimy
b) w szkole praktycznie nie ma ludzi, bo większości się nie chce przychodzić
c) siedzę w książce (to akurat jedyny plus) albo przeglądam telefon, co równie dobrze mogłabym robić w swoim ciepłym łóżku w domu.
Byłam dziś z mamą na małych zakupach. Musiałam znaleźć coś na zakończenie roku. Pierwotny plan był taki, żeby kupić białą bluzkę, ale ostatecznie skończyło się na sukience. Jak to powiedziała moja mama: "wyglądasz w niej jak laleczka". Sukienka jest naprawdę bardzo ładna :) Cieszę się, że nie musiałyśmy zwiedzić wielu sklepów, już w pierwszym znalazłam to czego potrzebowałam.
Mam wrażenie, że bardziej realnie widzę teraz jak wyglądam. Jak byłam chudsza to miałam wrażenie, że zupełnie nie widać po mnie że schudłam. Teraz jak na siebie patrzę, to w sumie jestem szczupła. A jakieś -7kg temu myślałam, że jestem spasiona. Trochę śmieszne, trochę nieśmieszne.
Poprawił się stan mojej skóry. Nie wyrzuciłam niczego ze swojej diety, więc myślę, że to dzięki temu że w szkole nie muszę się już tak stresować.
Ciągle jem gluten. Masę glutenu. Ciekawe czy moje jelita jeszcze żyją. Powinnam przestać się wyniszczać, ale gluten jest zbyt dobry. Jak można żyć nie jedząc glutenu. Toć to jakaś katorga. We wrześniu mam wizytę u gastroenterologa i jeśli pogorszą mi się wyniki to będzie mnie czekać gastroskopia... znowu. Wizja jest przerażająca, ale wciąż mnie nie powstrzymała. Zdam sobie sprawę z tego co robię dopiero wtedy kiedy lekarz się na mnie wydrze. Wolę o tym nawet nie myśleć.
Jak przestać tyle żreć? Jem jakbym jedzenia przez tydzień nie widziała. Jak to przerwać? Rok temu mi się udało, teraz tylko próbuję. Na próbowaniu się kończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz