Hej.
Ostatnie dwa dni spędziłam z rodziną nad morzem. Pierwszy raz w życiu "umyślnie" się opaliłam (niesamowite, bo ja tego nienawidzę) i miałam też czas, żeby poczytać książkę. Nie było szczególnie spokojnie, bo to był wyjazd z trzylatką.
Na kiermaszu książek w Stegnie mama kupiła mi "I nie było już nikogo" od Agathy Christie. Trochę przepłaciliśmy, ale no nie mogłam się powstrzymać.
Jedzeniowo mam się dobrze. Chyba. Widziałam zdjęcia, które mama robiła mi na plaży i jestem załamana. Mam nadzieję, że nie wyglądam w rzeczywistości tak jak na tych zdjęciach.
Moja bateria społeczna zupełnie się przez te dwa dni wyczerpała. Potrzebuję spokoju i własnego towarzystwa - to jest dla mnie pełnia szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz