Cześć.
Nienawidzę tego, że nie wiem jak wyglądam. W każdym lustrze, na każdym zdjęciu wyglądam inaczej i nie wiem co jest prawdziwe. Doszczętnie mnie to przeraża. Nie mam siły na niejedzenie, ale chcę być chuda. Zabijam się powoli i boleśnie.
Dziś mój mały kotek (w sumie już nie taki mały, bo ma ponad rok) był na sterylizacji. Odebrałam go razem z mamą. Przy okazji siedzenia w poczekalni widziałam jak jacyś ludzie odbierali swojego pieska. Bardzo płakali, więc myślałam że nie żyje. Wynieśli go w kocyku, chyba był jeszcze pod narkozą, bo głowa tak bezwładnie mu zwisała. Chyba gdyby był martwy, to by go nie zabierali...
Kicia ma się średnio. Nie dlatego, że ciężko przeszła operację, ale dlatego, że ona jest strasznie ruchliwa a teraz przez następne 10 dni musi wykonywać jak najmniej gwałtownych ruchów tj. nie skakać. Muszę ciągle z nią siedzieć, bo wiecznie chce gdzieś skoczyć. Myśleliśmy żeby odkupić od kogoś klatkę (taką jak dla psów, czy coś w tym rodzaju), ale ceny są kosmiczne. Boję się, że w nocy kicia będzie szaleć i zerwą jej się szwy. To by dopiero był problem...
Odebrałam dziś z paczkomatu kolejną paczkę z vinted - książkę Colleen Hoover "Nagie serca". Serio powinnam się trochę opanować, bo moja biblioteczka to już głównie książki, których nie czytałam. Nie zbyt dobrze to o mnie świadczy.
Mam już wszystkie podręczniki szkolne, a to jeszcze bardziej mnie stresuje i dodaje grozy. Co ja bym dała żeby nie musieć chodzić do szkoły... Wieczny stresie, nadchodzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz