Hejka.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że całkiem długo nic nie wstawiałam. Ostatnio mam tyle na głowie, że nawet nie odpalam komputera - a tylko na nim korzystam z bloggera.
Szkoła jest w fazie "zapierdziel" i jedyne co ostatnio robię to nauka, a i tak nie mam dobrych ocen. Widać, że trochę sobie odpuściłam, bo oceny nieciekawe, ale ja szczerze wciąż jestem ogromnie zmęczona. Pogoda robi się coraz bardziej szara i brzydka co też psuje mi nastrój :(
Ostatnio dużo płaczę - jak zwykle gdy nikt nie słyszy. Wszystko przeżywam 100x razy mocniej niż bym chciała. Miałam chwilowy okres gdzie czułam się super - wtedy kiedy myślałam że chłopak *o którym już nie będę wspominać - obiecuję* jest mną zainteresowany. Po tym, jak okazał się babiarzem czułam się strasznie i nie miałam siły na nic. Wciąż mi do końca nie przeszło, bo jak widzę go na korytarzu z dziewczyną to robi mi się niedobrze. Kiedy nie mam w szkole do roboty nic oprócz nauki to moje życie staje się cholernie męczące, bo stresuję się o wiele bardziej i moje epizody długotrwałego smutku zdarzają się zdecydowanie częściej.
Aktualnie udaję, że nic mnie nie rusza. Nie chcę MU dawać satysfakcji, bo kiedy jego dziewczyny nie ma w szkole to się za mną ogląda. Nie jestem w stanie tego zrozumieć... Chyba nawet nie ma co rozumieć.
Wagowo nie wiem jak, bo nie myślałam o tym ostatnio. Mam wrażenie, że ostatnio mniej zwracam uwagę na to jak wygląda moje ciało. Chyba jestem zbyt zajęta przepracowywaniem problemów w mojej głowie.
Dzisiaj o 6 rano wyszedł nowy album Taylor Swift "Midnights". Przesłuchałam wszystkich piosenek po kilka (niektórych nawet po kilkanaście) razy i jak dla mnie album jest świetny. Szkoda tylko, że w piosence z Laną praktycznie nie ma Lany.
Jestem zestresowana i zła. Zbyt długo trwała dobra passa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz