Tego posta piszę na telefonie prawie śpiąc...
Ostatni tydzień minął mi całkiem w porządku. Co do prezentacji, którą robiłam razem z koleżanką - miałyśmy trochę problemów z komunikacją, a samo przedstawienie prezentacji nie poszło tak jak zakładałyśmy. Mimo wszystko jestem z nas całkiem dumna, bo to pierwszy raz kiedy prezentowałyśmy coś w obcym języku. Miałam w tamtym tygodniu tylko jeden sprawdzian do napisania i myślę, że poszło mi bardzo dobrze.
Ten tydzień będzie trochę bardziej wymagający, ale motywuje mnie myśl, że już za moment zaczynam ferie. We wtorek piszę sprawdzian z polskiego z epoki, w formie zadań maturalnych a w środę szykuje się sprawdzian z fizyki... i o boże, zupełnie nic nie rozumiem z tego czego się uczę. Nie wiem jak to będzie, ale może być ciężko :/ szczególnie, że to sprawdziany głównie w formie zadań zamkniętych. Uwierzcie bądź nie, ale ja totalnie nie radzę sobie w takiej formie...
Także ten weekend spędziłam całkiem pracowicie, bo ucząc się do szkoły. W sobotę byłam też z mamą na koniach - pierwszy raz po miesiącu przerwy. Zmieniła nam się instruktorka (poprzednia będzie teraz prowadzić sekcję sportową) i byłyśmy z mamą przerażone. Ta nowa babka zrobiła na mnie okropne pierwsze wrażenie. Była dla nas niemiła i traktowała nas jak takie dzieci, które mają dopiero pierwszy kontakt z koniem. Czułam się zażenowana, bo w końcu jeżdżę już ok. 3 lata i jednak coś nie coś potrafię. Dobrze, że wszystko się ułożyło - na jeździe kobietka była już zupełnie inna, żartowała sobie i śmiała się. Nie jestem już tak negatywnie nastawiona, ale dziwnie jest nagle jeździć z kimś nowym kiedy przez długi czas prowadziła nas jedna i ta sama dziewczyna. Liczę na to, że wszystko będzie okej.
To na tyle :) Lecę spać, bo jutro szkoła a to dla mnie oznacza pobudkę o 5:30. Do zobaczenia prawdopodobnie w środku bądź pod koniec tygodnia. Buziaki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz