Ten tydzień był dla mnie dosyć wymagający, ale dałam radę i zdałam to co miałam do zaliczenia z dosyć zadowalającym wynikiem.
Wczoraj byłam w odwiedzinach u dziadków, miałam też trening na 10. Nie jestem z siebie zadowolona, ale chyba bardziej z tego, że trenerka traktowała mnie nie tak jak bym sobie życzyła... no nieważne.
Dzisiaj mój brat ma studniówkę, tak właściwie to już ją zaczął. Bardzo się tym wszystkim stresował, więc mam nadzieję, że już uleciał z niego ten stres. Mogłam pojechać z rodzicami, żeby oglądać jak tańczy poloneza, ale uznałam, że nie będę mu dokładać dodatkowej presji i obejrzę go w Internecie, bo mają robić transmisję LIVE. Oprócz oglądania poloneza mam w planach zabrać się trochę za szkolną robotę, żeby pozamykać niektóre sprawy i mieć później wolną głowę.
Zupełnie nie dogaduję się z osobami z klasy. Nie wiem czy problem leży po mojej stronie czy ich *albo w ogóle po niczyjej*. Dosłownie na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, z którymi chociaż trochę rozmawiam w szkole. Nie jest to dla mnie jakimś wielkim problemem dopóki nie jestem na lekcjach wf'u, bo tam odbywa się rzeź. Mam w klasie jedną dziewczynę, która krótko mówiąc jest taką typową patusiarą i bardzo dużo osób z klasy ją lubi (pewnie 3/4). Już samo to, że jest kim jest tak bardzo mi nie przeszkadza, ale kiedy dochodzi do sytuacji, gdzie obraża innych - pewne osoby z klasy i nauczycieli, pyskuje i zachowuje się po prostu niedopuszczalnie, to aż buzuję. Nie wyobrażam sobie przebywać w towarzystwie tego typu osób. Nie rozmawiam z nią nawet, a dostaję pierd*lca jak tylko jest w pobliżu. Są osoby, które mają takie samo zdanie co ja, ale jednak ta druga strona - która ją lubi jest tą przeważającą. Chcę jak najszybciej skończyć szkołę, bo w pewnym momencie mogę nie wytrzymać.
Oprócz tego trzymam się całkiem dobrze :) Czytam ostatnio całkiem sporo i próbuję nie stresować się głupimi sytuacjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz