Odzywam się trochę później niż wczoraj - jest w pół do drugiej. Przede mną jeszcze tylko jedna lekcja, którą jest wf. Mamy coś robić na kahoocie i dostać za to ocenę, ale ja totalnie nie mam pojęcia o co chodzi. Zdążyłam już zrobić większość prac domowych - została mi tylko praca z informatyki, ale nauczyciel zadał ją jakieś 20 minut temu, a trochę trzeba przy tym posiedzieć, więc zrobię to po wf'ie albo jeszcze później.
Na wadze 57,2 kg - o kurczaki, ale fajnie. Serio jestem mega szczęśliwa :)
Od rana wypiłam tylko zieloną herbatę i wodę. Jestem trochę głodna, ale bez przesady. Doszedł mi też kolejny sprawdzian, tym razem z geografii i piszemy go dopiero za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że tylko luty jest taki zabiegany, a w marcu będzie trochę spokojniej - choć to mało prawdopodobne. Dziś planuję się też trochę pouczyć - nawet nie wiem za co się zabrać, bo jest tego tak dużo...
EDIT: Jest po 22 hehe. Kiedy się nie odezwałam zrobiłam zadanie z informatyki, zjadłam obiad, posiedziałam trochę na socialach i zjadłam sałatkę. Później pojechałam na małe zakupy i w sumie nie kupiłam nic z tego co planowałam. Po powrocie zjadłam skyr i cukierka :) Pojeździłam też 1h na rowerku.
Swoją drogą bardzo satysfakcjonuje mnie oglądanie filmików typu binge +10 000 kcal itp. Mogę sobie popatrzeć jak ktoś je tyle fajnego jedzenia. Zazwyczaj te filmy są jeszcze zmontowane w taki aesthetic sposób i jedyne co chcę to oglądać i oglądać. Wiem, że binge eating jest chorobą, ale still oglądanie jak ktoś tyle je zaspokaja mój psychiczny głód. Jestem dziwna - tak, wiem.
BILANS:
- herbata zielona
- ziemniaki, ogórek i połowa mielonego + kompot z jabłek ? kcal
- sałatka (sama sałata z dressingiem 0) 15 kcal
- skyr truskawkowy 123 kcal
- cukierek słony karmel z pszczółki ? kcal
Trzymajcie się <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz