wtorek, 23 lutego 2021

19. Nad-jacyś tam

Hejka :) 

Dzisiejszy dzień był dość zabiegany, bo zaraz po lekcjach online zabrałam się za prace domowe i naukę, a kilka godzin później poszłam z mamą na małe zakupy i do optyka. Jak wróciłyśmy to było już po 17 i znowu wróciłam do nauki, i tak spędziłam czas prawie do godziny 20. Później pojeździłam pół godzinki na rowerku - w końcu o ruchu cały czas trzeba pamiętać :) - i zabrałam się za robienie jednoporcjowego deseru ala kinder country. Tak szczerze, to coś czuję, że nie będzie to za pyszne, dlatego, że kakao, które miało być górną polewą rozlało mi się tak, że znalazło się nawet na samym dole pojemnika. Przy okazji nie ubiła mi się też śnieżka (potrzebna do tego deseru), ale to pewnie dlatego, że chciałam spróbować z mlekiem migdałowym, a nie tak jak zwykle z zwykłym krowim. Chciałam to mam! Została mi tylko nadzieja na to, że to będzie jakkolwiek jadalne.

Dziwne jest to, że jeśli nie pokazujesz tego, że nie układa ci się w życiu czy masz problemy ze sobą, to nagle wszyscy myślą, że twoje życie jest strasznie fajne i w ogóle "ty to masz łatwiej, bo nie masz problemów w życiu". Jakby hello, to że sama się mierzę ze swoimi problemami i nie dzielę się nimi ze wszystkimi, nie znaczy, że ich w ogóle nie mam. Takie przemyślenia naszły mnie po słowach mojej mamy. Przeczytała książkę o nadwydajnych mentalnie (książka od Christel Petitcollin "Jak mniej myśleć"). Ja tą książkę wcześniej również czytałam, ale to tak na marginesie. Mama uznała, że ja nie jestem nadwydajna, bo nie zajadam smutków, nie myślę dużo i w ogóle przecież ja mam takie super życie, bo czytam książki i się zdrowo odżywiam, a ona i mój brat są pokrzywdzeni przez los dlatego, że mają takie wielkie rozterki życiowe, o których wszystkim opowiadają. Widzę jak głupio brzmi to, co właśnie napisałam, ale naprawdę mnie to zirytowało. Nie chodzi o to czy jestem nad-jakaś tam, tylko o to, że moja mama myśli, że ja sobie żyję jak w bajce i normalnie niczym się nie przejmuję. Tak, bo przecież jeśli z nią nie rozmawiam o moich osobistych rozterkach to znaczy, że wszystko u mnie wyśmienicie. Fajnie jakby naprawdę tak było. Nie mówię, że mówienie innym o swoich problemach to coś złego - absolutnie, to naprawdę dobrze, bo ciężko jest ze wszystkim sobie radzić samemu i zawsze lepiej jest mieć u kogoś wsparcie. Nie zmienia to faktu, że mówienie o osobach, które są skryte i zmagają się ze wszystkim samotnie, jako o ludziach, którzy mają super życie jest dla mnie co najmniej krzywdzące.

Taka mała dygresyjka, bo musiałam gdzieś wylać swoje emocje. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
Trzymajcie się i buziaki <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz