Sobota minęła mi bardzo fajnie. Byłam na koniach, czyli nic niezwykłego. Jestem bardzo zadowolona, bo powoli jestem coraz bardziej wyluzowana i nie siedzę na koniu jak worek kartofli. Nawet kłus ćwiczebny dobrze mi idzie. Instruktorka powiedziała, że ładniej siedzę w siodle i ogólnie dobrze mam ułożoną nogę i zapytała czy robię jakieś ćwiczenia z piłką 😲 Może jazda na rowerku stacjonarnym mi służy - chociaż nie wiem czy to coś do tego ma.
Rodzice przebąkują coś o jutrzejszym wyjeździe nad morze, ale jeszcze nie wiadomo czy to wypali. W sumie to nie wiem czy się na to cieszę, bo mam jeszcze naukę i będę się tylko stresować. W tym tygodniu będę miała tylko sprawdzian z chemii (w piątek), ale boję się, że nie zdążę z tym wszystkim. Taka już moja natura, że przeżywam wszystko na zapas - może przydałoby się czasem wyluzować.
Dziś wstałam o 7 i ogarnęłam w domu, więc nie ma lenienia się. Po powrocie z koni robiłam prace domowe, prezentację na przyszły tydzień, notatki i uczyłam się. Teraz jest za dwadzieścia 23, więc czas na odpoczynek :) Mam nadzieję, że u Was wszystko ok i że spędzacie miło weekend! Buziaki ♥
Czasem nie ma co rozpamiętywać negatywnych rzeczy, właśnie po to, żeby się nie denerwować. Znam ten uczuć przeżywania wszystkiego na zapas - cholernie męczący temat, mam nadzieję, że z czasem przestanie Cię to męczyć.
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję. Ostatnio już i tak jest trochę lepiej, bo zapisuję sobie takie wspierające duchowo hasła - może to głupota, ale ważne, że pomaga!
Usuń