Dziś rano na wadze 53,7 kg. Obudziłam się o 6, bo mój brat wrócił wtedy z imprezy i przypadkowo zostałam obudzona. Rano przeczytałam dwa spore rozdziały lektury, a potem poszłam pod prysznic. Nie jadłam nic normalnego od dłuższego czasu i miałam wrażenie, że tam zaraz zemdleję. Trochę to przerażające. Dzisiaj zjadłam dużo, naprawdę dużo - ale świadomie. Miło spędziłam czas i zjadłam Drwala - oferta była do dzisiaj. Udało mi się go zdobyć tak naprawdę fartowo, bo po tym jak dostaliśmy nasze zamówienie Drwale się już skończyły. Absolutnie nie żałuję tego, że zjadłam dziś tak wiele (wpadło o wiele więcej niż tylko drwal), bo było fajnie. Tak chyba też zachowałaby się osoba bez żadnych zaburzeń odżywiania tj. doceniała tę chwilę, więc ja też to robię. Jestem szczególnie szczęśliwa, bo będę sobie mogła na spokojnie chudnąć jeszcze przez długi czas, bo dziś dowiedziałam się, że mam zdalne do 27 lutego, czyli jeszcze maaaaaasa czasu do pójścia stacjonarnie do szkoły (chociaż ja liczę, że tam już nie wrócimy). Postaram się być dla siebie dobra i nie schodzić zbyt nisko z kaloryką, bo wtedy jestem trochę jak taki trupek. Jutro na wadze pewnie zobaczę dużą liczbę, ale wiem że to będzie tylko woda i za kilka dni zleci - szczególnie jeśli będę w deficycie. Mam nadzieję, że spędziłyście miło dzień. Dbajcie o siebie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz