SOBOTA 30.07
Waga taka sama jak wczoraj, czyli 59,8 kg. Jestem trochę zawiedziona, ale zjadłam dosyć mało wczoraj, więc chyba nie mam sobie nic do zarzucenia.
Rano byłam na jeździe konnej, później na urodzinach 3-latki, gdzie zjadłam kawałek tortu. Na obiad zjadłam ziemniaki, buraczki, jajko sadzone i kompot z wiśni. Wieczorem byłam na koncercie i wróciłam do domu trochę po zerowej. +rano wleciała kawka z mlekiem migdałowym bez cukru
NIEDZIELA 31.07
59,2 kg :)
Dziś mam w planach ogarnąć trochę mój pokój, czytać książkę i po prostu odpoczywać, bo ostatnie dwa dni były dla mnie bardzo męczące.
Zjadłam dziś paczkę żelków (miałam mini breakdown i chciałam się już poddać, dobrze, że skończyło się tylko na paczce żelków), a później zjadłam obiad: ziemniaki, kurczak smażony, ogórek konserwowy, kompot wiśniowy. Rano wypiłam kawę z mlekiem migdałowym bez cukru.
Przed chwilą podniosłam się z łóżka, bo chciałam iść do szafy i nagle zrobiło mi się dziwnie, zupełnie czarno przed oczami i coś było nie tak z moją głową. Ogromnie się przestraszyłam. Bardzo często mam mroczki przed oczami jak zbyt szybko wstaję w połączeniu z jedzeniem mało, ale nigdy jeszcze nie było tak jak dzisiaj. Dosłownie mrugałam kilka razy i cały czas było czarno. Myślałam, że zaraz się przewrócę. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz