czwartek, 25 sierpnia 2022

112.

Hejka.

Wczoraj udało mi się skończyć "Ludzie, których spotykamy na wakacjach". Wciąż czytam "Zbrodnię i karę" Dostojewskiego i słucham w audiobooku "Kim Ji-Young urodzona w 1982 roku".

Wczoraj zjadłam mało i dziś na wadze było 60,3 kg. Jeśli dzisiaj zjem mało to pewnie jutro znowu będzie 5 z przodu. Denerwują mnie moje uda - teraz się o siebie ocierają, przy 54 kg tak nie było, a wtedy tego nie doceniałam. Postaram się do tego wrócić, bo zazdroszczę sama sobie wcześniejszego ciała. Wyglądałam naprawdę dobrze. Wiem, że nie mogę jeść ciągle mało, bo to się skończy napadem. Będzie mi ciężko, bo nie potrafię znaleźć złotego środka - albo jem za mało albo za dużo. Nie wiem czy umiem być w takim normalnym deficycie kalorycznym, bo ja chcę szybkie efekty, nie lubię czekać.

Idę dziś na sesję zdjęciową i trochę się stresuję. U tej samej babki miałam sesję rok temu i wtedy ważyłam 53 kg. Wtedy mówiła mi, że jestem "skóra i kości", więc teraz boję się, że powie mi że przytyłam. Wiem, że przytyłam, ale nie chcę żeby ktoś mi o tym mówił, bo *wow* mam lustro i wagę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz