Miałam dzisiaj małe załamanie. Zbyt dużo nauki na raz to zdecydowanie coś co wyprowadza mnie z równowagi. Nie umiem pogodzić się z tym, że nawet przy mojej bardzo dobrej organizacji czasu mogę się z czymś nie wyrobić. Na jutro muszę przygotować 4 rzeczy na angielski: odpowiedź ustna, dwa zaległe sprawdziany (zaległości z wycieczki) i nauczyć się całej strony miliona zwrotów. Nie powiem - w pewnym momencie byłam już tak zła i zmęczona, że się poryczałam. Taka jest moja reakcja na nieradzenie sobie. Teraz już jest trochę lepiej. Wiem, że nie umiem tyle ile bym chciała, ale zdrowie jest ważniejsze. Nie mogę się zamęczać - obiecałam to sobie i będę się tego trzymać.
Nie mam czasu na czytanie książek, robię to rano przed szkołą albo na okienkach, jeśli takowe mam. Brakuje mi tego. Nie jestem w stanie poświęcić na to więcej czasu, bo po tej całej nauce po prostu nie mam siły patrzeć na jakiekolwiek literki.
W przyszłym tygodniu też czeka mnie dużo pracy. Jak na razie nie jestem tym bardzo przejęta, ale wiem, że w niedzielę już będę.
Moja cera jest w strasznym stanie. To może być przez to, że nie pijam w ogóle wody. Żyję tylko na kawie. Muszę się poprawić.
Dziś waga miała jakieś dziwne wahania, mimo że wczoraj zjadłam max 1000 kcal. Nie wiem czy to była faktyczna liczba, zważę się jutro rano i zobaczymy.
Ładne thinspo. Masz rację, nie ma co szaleć, rób tyle, ile masz siłę, za to toco robisz rób dobrze.
OdpowiedzUsuń