Wczoraj byłam w Teatrze Muzycznym w Gdyni (na "Chłopach"). Powiem szczerze, że średnio mi się podobało. Spektakl kończył się koło 23, więc pod szkołą byliśmy chyba chwilę przed drugą w nocy. Z racji tego zaczynam dziś lekcje o 12, ale postanowiłam nie iść. Mam tylko cztery lekcje, a w tym dwie godziny wf'u - jestem przeziębiona, więc mogłoby się to źle skończyć.
Nie ważyłam się od ostatniego posta i nawet nie chce mi się tego robić. Zobaczymy na jak długo. Jem raczej normalnie. Teraz już zupełnie wyeliminowałam gluten, bo strasznie pogorszyły mi się badania, a w październiku mam wizytę u lekarza. Skończy się albo na opieprzu, albo na kolejnej gastroskopii. I to i to nie będzie przyjemne.
Jeśli chodzi o gościa, o którym ostatnio pisałam - nic się nie zmieniło. On się patrzy tak, jakby zobaczył ducha i naprawdę nie wiem, czy mam to odbierać jako zainteresowanie czy coś zupełnie odwrotnego. Wiem, że mogłabym go po prostu o to zapytać - i nawet byłam bliska zrobienia tego - ale ciągle mam wrażenie, że to może ja się tak natrętnie na niego patrzę, a nie on na mnie i ostatecznie rezygnuję z podjęcia rozmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz