Hejka.
Wczoraj byłam w kinie na Avatarze 2, a przed wyjazdem uczyłam się jeszcze na biologię. Film trwał 3 godziny i 10 min także naprawdę długo. Nigdy nie byłam na dłuższym filmie w kinie, Diuna już była długa a to to już całkiem. Nie żałuję spędzonego czasu, bo bardzo mi się podobało :)
Dzisiaj w szkole miałam strasznie dziwny dzień, bo ostatecznie miałam tylko jedną lekcję poprowadzoną normalnie. Po pierwsze - miałam do szkoły prawie na 10, bo nie było baby od chemii, a po chemii była religia, na którą ja nie chodzę. Później na dwóch lekcjach byliśmy na szkolnym występie (2 razy oglądaliśmy to samo), kolejnej lekcji nie było bo mój nauczyciel od angielskiego prowadził właśnie te występy i powiedział, że jest zmęczony i mamy wolne... A na koniec matematyka, która właśnie była tą jedyną normalną lekcją. Trochę zmarnowany czas, no ale nie będę za bardzo narzekać.
Jutro mam 3 pierwsze lekcje + na tej 1. mam pracę klasową z biologii. Po tych trzech lekcjach mamy wigilię klasową i nie wiem co z tego wyjdzie, bo ludzie z mojej klasy chcieli zamówić pizze, ale były jakieś rezerwacje porobione w pizzerii i się nie udało niczego załatwić... Ostatecznie chyba każdy przynosi coś dla siebie. Wezmę ze sobą książkę, bo nie będzie zbyt ciekawie. Po prostu ja i ludzie z mojej klasy nie pasujemy do siebie, zbyt duża różnica charakterów i przekonań.
Idą do mnie 3 paczki z vinted (bluzka na długi rękaw, zimowy płaszczyk, torba totebag) i paczka z empika, która już dotarła i muszę jutro pójść ją odebrać - zamówiłam 2 książki (jedna dla mamy jako uzupełnienie prezentu świątecznego, a druga dla mnie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz