Przeżywam właśnie jakiś kryzys. Nie wiem czym on jest spowodowany, ale możliwe że znowu chodzi o więcej czasu = natłok myśli.
We wtorek miałam wizytę u dermatologa. Dostałam jakieś maści na receptę. Oczywiście wszystko jest bardzo drogie: wizyta 160 zł, jakiś płynny preparat 40 zł, maść 120 zł (ma być na moje całe plecy, a opakowanie jest naprawdę małe). Nie jestem zadowolona, bo po 2 dniach ten dziwny preparat poparzył mi twarz. Wyglądam jakbym dostała jakiejś reakcji alergicznej, cholernie szczypie i jeszcze strasznie schodzi mi skóra. Na razie to odstawiłam i stosuję tylko maść, która swoją drogą na ten moment nie daje żadnych efektów. Czekam na rozwój sytuacji.
Dużo czytam. Przez tydzień udało mi się skończyć 5 książek i zaczynam 6, ale jej już na pewno dziś nie skończę.
W piątek miałam iść z koleżanką na łyżwy, ale "wygonili" nas z kolejki, bo weszło już zbyt dużo ludzi. Zamiast tego poszłyśmy na spacer. Było trochę niezręcznie, bo nie gadam zbyt dużo z tą dziewczyną w szkole, ale OK. Spacerowałyśmy chyba trochę ponad godzinę i umówiłyśmy się znowu na łyżwy kolejnego dnia, czyli w sobotę na 11. Tym razem już udało nam się wejść, bo było bardzo mało ludzi - głównie rodzice z dziećmi. Ostatni raz na łyżwach byłam chyba w podstawówce, więc trochę się obawiałam, ale było naprawdę przyjemnie. Koleżanka potrafi jeździć na łyżwach całkiem dobrze, więc głównie jeździłyśmy trzymając się za ręce, bo ja bałam się sama haha. Możliwe, że wybiorę się z nią jeszcze raz w przyszły weekend.
Jutro mam wizytę u gastroenterologa w Gdańsku i to całkiem wcześnie, więc czeka mnie poranna pobudka. Przez tę wizytę nie zjem dziś zbyt dużo, bo boję się ważenia (ten lekarz waży mnie i mierzy na każdej wizycie... nie wiem po co, bo nie daje mi żadnych leków itp... on tylko ze mną gada). Wiem, że ważę sporo i stresuję się, że rzuci w moim kierunku jakimś obrzydliwym komentarzem - jest do tego zdolny. Jutro idę też do fryzjera i zamierzam obciąć włosy o co najmniej połowę. Jestem podekscytowana :) Czeka mnie też pakowanie walizki na wyjazd.
We wtorek wyjeżdżam z rodzicami nad morze. Będziemy tam do piątku. Mam nadzieje, że nic nie zepsuje mi wtedy humoru.
W czasie ferii robię też trochę w kierunku szkoły - uczę się partiami na nadchodzące sprawdziany i inne takie. Czuję się wtedy odrobinę mniej winna za to, że dużo odpoczywam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz