niedziela, 12 marca 2023

149.

Cześć dziewczyny.

Jestem tak zmęczona tym tygodniem, że naprawdę padam z nóg. Ale przechodzę do rzeczy.

To był całkiem dobry tydzień. Miałam kilka rzeczy szkolnych do ogarnięcia w między czasie, ale wszystko załatwiłam. Co do sprawy z informatyką - poprosiłam o pomoc nauczyciela i wow (zupełnie niespodziewany obrót spraw *sarkazm) nic złego się nie stało. Problem załatwiony :)

Nie było jednak zaraz tak bardzo kolorowo, bo drugą część tygodnia spędziłam już praktycznie tylko na nauce. Nie wiem jak inni dają sobie radę ze szkołą. Wiem, że część po prostu leci na spontanie i się nie uczy, ale ja tak nie potrafię. Panikuję nawet jak uczę się na sprawdzian a co dopiero jakbym specjalnie się na niego nie nauczyła.

Weekend był pełen matematyki, biologii, angielskiego, geografii i innych równie nieciekawych rzeczy. W tym natłoku obowiązków udało mi się znaleźć czas na przeczytanie książki (czytałam ją w nocy...) i jestem jakaś taka od razu spokojniejsza.

---------

Naprawdę czas się za siebie zabrać. Nie chodzi mi o jakieś nagłe i drastyczne zmiany, ale w końcu muszę zacząć coś dla siebie robić, bo mam wrażenie, że żyję tylko szkołą, a sama jestem tylko automatem do zaliczania sprawdzianów. Znowu zaczęłam jeść niezdrowo, nie piję praktycznie wcale wody i mało śpię. Widać po mnie te wszystkie niedobory. 

---------

Chciałabym mieć gdzieś wszystkie szkolne problemy, ale nie potrafię. Jeśli nic nie zmienię to jestem pewna, że się wykończę. Nie znam umiaru i cholernie się przepracowuję. Sama to sobie robię, sama nakładam na siebie presję. Wydaje mi się, że to jest taka forma rekompensaty - nie mam znajomych, nie jestem w niczym szczególnie dobra, więc próbuję podbić sobie ego ucząc się dużo (jakby to mogło w ogóle pomóc w czymkolwiek). Nie jestem inteligentną osobą, nic nie przychodzi mi łatwo i jeśli mam się czegoś nauczyć to potrzebuję na to dwa razy więcej czasu niż inni.

Boję się swojej przyszłości i chyba dlatego też tyle się uczę. Łudzę się, że kucie uratuje mnie przed byciem porażką i zawodem dla całej rodziny. Boję się, że nie będzie mnie na nic stać i skończę w jakiejś klitce, gdzie nie będę w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb. Zastanawiam się czy już zwariowałam, czy to jeszcze nie ten moment.




2 komentarze:

  1. Jesteś dla siebie bardzo surowa, ale rozumiem to. Dużo Ci zostało do matury ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w 3 klasie, więc maturę piszę w przyszłym roku :)

      Usuń