poniedziałek, 24 lipca 2023

171. Norwegia

Poniedziałek: Pobudka o 5 to koszmar. Taki mały spojler - egzaminu nie zdałam. Skończył się po 7 minutach, bo uderzyłam w słupek na łuku (co mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło). To było trochę zabawne, ale później się podłamałam, bo to jednak moja porażka. Do domu wróciłam koło 14, bo kolega z którym byłam w samochodzie miał 2 godziny jazdy po Olsztynie. Po powrocie do domu od razu zapisałam się na kolejny egzamin na 27.07 i nie będę musiała wstawać o 5, bo mój tata ma wtedy urlop więc mnie podwiezie (egzamin jest na 13:30). Obym teraz wyjechała z placu, bo jak nie to będzie mi wstyd za siebie no i szkoda pieniędzy :( W domu musiałam się do końca spakować na wyjazd no i wieczorem (koło 17) wyjechaliśmy. Na wjechanie na prom czekaliśmy jak zwykle długo, ale chyba o 22 byliśmy już wewnątrz, a wypłynęliśmy z portu o 24. Nasza kajuta była w porządku :) Byliśmy na chwilę na zewnątrz żeby zobaczyć jak wypływamy, a po 24 poszliśmy do promowego sklepiku. Po 1 położyliśmy się do łóżek.

Wtorek: Pobudka o 6:00, ogarnęłam się i poszliśmy na śniadanie. Mieliśmy jeszcze sporo czasu do dopłynięcia do Karlskrony, więc zdążyłam sobie jeszcze zrobić mini drzemkę. Po dopłynięciu czekała nas już tylko długa droga do Oslo. Jechaliśmy tam około 10 godzin wliczając przerwy na toaletę i różne problemy które wynikły po drodze. W Oslo zostaliśmy powitani mandatem za parkowanie :') Ustaliśmy w miejscu gdzie można było być tylko 30 minut, a my byliśmy prawie godzinę. Dosłownie na własne oczy widzieliśmy jak typek robił zdjęcie naszemu samochodowi i drukował mandat, ale niestety nie był zbyt rozmowny - nie umiał angielskiego i miał nas w dupie, no ale dobra powiedzmy że rozumiem, bo to jego praca. Więc ze złymi humorami szukaliśmy parkingu i to był jakiś nieśmieszny żart. Było z tym masę problemów, ale ostatecznie się udało. Poszliśmy spać wkurzeni i masakrycznie zmęczeni.

Środa: Pobudka o 6:30, umyłam włosy i się przygotowałam. Poszliśmy na śniadanie, a później pojechaliśmy do centrum miasta, żeby trochę pozwiedzać. Tutaj zaparkowanie było już trochę prostsze. Oglądaliśmy budynek opery, ratusz, pałac królewski i jeszcze kilka budynków, których nazw nie potrafię sobie przypomnieć. Około 15 zjedliśmy obiad na mieście i poszliśmy już w stronę naszego samochodu. Następnie pojechaliśmy obejrzeć skocznię no i powiem, że robi wrażenie. Później pojechaliśmy do hotelu i położyliśmy się spać.

Czwartek: Pobudka o 6, zjedliśmy śniadanie, wymeldowaliśmy się z hotelu i przed nami znowu była podróż ok. 7 godzinna, która się wydłużyła, bo po drodze mijaliśmy ładne widoczki, które postaram się Wam wstawić na koniec wpisu + przy drodze biegały owce i wchodziły też na ulicę dlatego jazda była trochę utrudniona haha. Jak zwykle po tak długiej podróży byliśmy zmęczeni, ale zajrzeliśmy jeszcze do kilku sklepów zanim dotarliśmy do hotelu w Stavanger. Tam już tylko odpoczywaliśmy i późnym wieczorem położyliśmy się do łóżek.

Piątek: Pobudka o 7, ogarnęliśmy się i poszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu przebraliśmy się w cieplejsze ubrania, bo plan na ten dzień to wyprawa w góry. Pogoda była raczej średnia, bo było mocne zachmurzenie i co jakiś czas padało. Wybieraliśmy się na Preikestolen, gdzie wejście podobno miało być bardzo łatwe, a w praniu wyszło że jednak tak nie jest. Widoki były piękne, ale przed deszcz kamienie były śliskie i myślałam, że z stamtąd nie zejdę... Obiad zjedliśmy w mini knajpce po zejściu. Potem pojechaliśmy do sklepu i kupiliśmy coś małego na kolację, a wieczorem siedzieliśmy na kamieniach nad wodą i po prostu odpoczywaliśmy. Po powrocie do hotelu szybko zasnęliśmy, bo byliśmy naprawdę zmęczeni.

Sobota: Pobudka rano, śniadanie, wymeldowaliśmy się z hotelu i czekała nas kolejna trasa kilku godzinna. Najpierw płynęliśmy promem, ale tylko 20 min (ale oszczędziło to nam 3 godziny trasy samochodem). Dalej po drodze zahaczyliśmy o wodospady :) Kolejny hotel w którym spaliśmy był w miejscowości Håra. Ogólnie totalne zadupie, ale widok z okna pokoju przepiękny + pan na recepcji był z Polski i w całym hotelu było akurat pełno Polaków tego dnia. Na miejscu zjedliśmy obiad i poszliśmy na mini spacer (mini, bo chodnik kończył się bardzo szybko). Później posiedzieliśmy sobie chwilę na balkonie, ale zaraz stamtąd uciekaliśmy, bo zaczęło padać. Wieczorem skończyłam czytać książkę Dostojewskiego, umyłam włosy i poszliśmy spać.

Niedziela: Pobudka o 6:30, ogarnęliśmy się i poszliśmy na śniadanie. Znowu czekała nas długa trasa - tym razem 7 godzinna. W trakcie podróży udało mi się przeczytać połowę kolejnej książki, zajechaliśmy jeszcze na chwilę do sklepu (zakupy spożywcze za granicą to dla mnie ogromna frajda). W Szwecji zatrzymaliśmy się na obiad, a spaliśmy w hotelu w Gøteborgu. Wieczorem umyłam włosy i skończyłam książkę.


        Widok z promu przed wypłynięciem

    Ładna restauracja wewnątrz promu (to               już z rana)
 
                   Widok na operę

Wnętrze opery

Sklepik w galerii handlowej w centrum Oslo


Co tam kupiłam (rybka za 20 koron, a mochi za 10)

Pałac królewski

Jakiś domek obok skoczni

Widok z obok skoczni

Widok z trasy do Stavanger

Głowa owieczki

Cała owieczka


              Owce liżące samochód...??


Kolejny widok z trasy do Stavanger

Z okna hotelu


                             Preikestolen 

       Na tych kamyczkach odpoczywaliśmy

     Prom (ten którym płynęliśmy 20 min)


Wodospad nr 1

Ten sam wodospad, ale wyżej

Wodospad nr 2 i nr 3

Naklejka z Pingu w toalecie, nie mam pojęcia co tu jest napisane, ale mnie to rozbawiło

         Widok z okna hotelu w Håra

Jestem na maksa wykończona, ale też bardzo szczęśliwa. W Polsce będziemy we wtorek :)
Buziaki!

1 komentarz: