sobota, 10 kwietnia 2021

37. Samoakceptacja

Hej. Nie pisałam przez jakiś czas, bo prawdę powiedziawszy nie było o czym. Miałam trochę czasu na odpoczynek i na przemyślenie pewnych spraw. Zdałam sobie sprawę, że jestem niesamowicie zakompleksiona - niby wcześniej o tym wiedziałam, ale teraz to do mnie tak w pełni dotarło. Mam duży problem z zaakceptowaniem siebie - zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie umiem siebie polubić. Zawsze mam w głowie, że tu by się przydało trochę zrzucić, tu bardziej się postarać, bo jak nie to porażka, klapa - jestem skończona, nikt mnie nie polubi i inne podobne scenariusze. Najgłupszą rzeczą jaką robię jest porównywanie się do modelek czy bardzo szczupłych koreanek (k-pop idolek albo aktorek z dram). Kiedy widzę taką szczupłą dziewczynę, to od razu mam w głowie, że jak będę mało jadła, to będę wyglądała jak ona i moje życie będzie jak bajka. Ups - szkoda, że to tak nie działa. Kiedy ważyłam 66kg myślałam, że jak schudnę to będę szczęśliwa. Bum - schudłam i jestem 100 razy bardziej zakompleksiona niż byłam, gdy ważyłam ponad 10kg więcej. Jaki z tego morał? A no taki, że schudnięcie wcale nie zrobiło ze mnie super pewnej siebie laski, na którą wszyscy lecą, jak to myślałam, że będzie. Wszystko siedzi w głowie. Zawsze byłam sfiksowana na punkcie mojego wyglądu, ale teraz ta schiza osiągnęła apogeum. 
Bardzo chcę podobać się innym - to zawsze był mój główny cel. Nie obchodziło mnie to, co jest dla mnie dobre. Zawsze najważniejsze jest to, żeby inni uważali, że jestem ładna, że jestem mądra, że jestem utalentowana. Dążenie do wyimaginowanej idealnej sylwetki tylko po to, żeby spodobać się jakiemuś chłopakowi albo żeby dziewczyny ze szkoły czy na ulicy patrzyły na mnie z zazdrością. To głupie, kiedy patrzę na to, co właśnie napisałam, ale tak jest.
Problem w tym, że kiedy jestem taka zakompleksiona i wstydliwa, to ładne *kwestia bardzo sporna* ciało mi nie pomoże, bo mój wyraz twarzy, kiedy przez przypadek złapię z kimś kontakt wzrokowy jest tak przerażający, że na miejscu tej drugiej osoby naprawdę bym się przestraszyła.
Boję się tycia, bo tycie kojarzy mi się z czymś złym. No bo wiecie TŁUSZCZ. Naprawdę nie sądzę, żebym była w stanie tak konkretnie się roztyć - jestem na to zbyt wyczulona. 
Mam w głowie coś takiego, że facetom podobają się tylko chude laski, ale tak naprawdę chude - a już szczególnie jak myślę o facetach z Korei. Ostatnio oglądałam dramę "True Beauty" - gra tam bardzo przystojny aktor. Uznałam, że gdybym była tak chuda jak aktorka, która gra tam jego dziewczynę, to by mnie polubił, ale jak jestem taka gruba, to by mnie wyśmiał. Chyba jestem psychiczna myśląc, że w ogóle kiedykolwiek spotkałabym tego faceta, bo należy też do zespołu (ASTRO) i *chyba* jest idolem. To tak samo jakbym teraz rozpaczała, że Justin Bieber mnie nie polubi. To okropnie idiotyczne, ale ja naprawdę KILKA DNI TEMU pomyślałam, że super pomysłem jest głodzenie się po to, żeby wyglądać jak aktorka z dramy, żeby pokochał mnie typ, który jest sławny i sama możliwość zobaczenia go na żywo jest totalnie nieprawdopodobna, a co dopiero żeby w ogóle mnie zauważył. Tak - jestem absolutnie, niesamowicie głupia, ale cały czas nie mogę przestać o tym myśleć. Swoją drogą ta aktorka z dramy przy wzroście 169 cm waży 46 kg (info z neta) - to mało. Wiem, że koreanki zazwyczaj są takie drobniutkie, ale still mnie to okropnie dołuje, bo w porównaniu do takiej koreanki to faktycznie jestem gruba. 

Przepraszam za te dziwne wywody. Musiałam się wygadać. Pewnie to co napisałam jest mało logiczne, ale czasem mam taki słowotok i nie mogę przestać. Szkoda, że tylko tu potrafię tyle pisać. Normalnie nie umiem z nikim zamienić więcej niż kilka słów - taki smaczek. Trzymajcie się.

5 komentarzy:

  1. Wiem, o co chodzi i rozumiem Cię. Nasza głowy potrafią nam czasem niezły burdel zgotować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, witaj. Któż nie zna Twoich rozterek! Ale to minie z czasem, tylko pracuj nad swoją psychiką równie mocno jak nad ciałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślę, że i tak jesteś w dobrej pozycji, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że wychudzenie nie sprawi, że nagle Twoje życie stanie się jak z filmów. Spróbuj nie być dla siebie za ostra.
    Ps. Dziękuję za komentarz u mnie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - aż szkoda mi dawnej mnie, która była pewna, że chudość = idealne życie. Spróbuję :)
      Trzymaj się!

      Usuń